Добавить
Уведомления

KSANTYPA W WOŁCZYNIE 1 - Kazimierz Jakubowski

KSANTYPOWE ŚPIEWANIE W WOŁCZYNIE (Opowieści Ksantypa I) Ponad dwadzieścia, a może ponad trzydzieści (?) lat temu byłem bardziej wyrywny ze swojej gawry – częściej odwiedzałem przyjaciół, których losy rozwiały po kraju. Oczywiście, im bliżej Namysłowa mieszkali, tym najazdy czyniłem częstsze. Odwiedziłem kiedyś przyjaciół mieszkających w Wołczynie, a przy okazji zajrzałem do tamtejszego Ośrodka Kultury. Rysiek Legin, ówczesny dyrektor owej placówki wspomniał mimochodem, że wkrótce będzie im śpiewał piosenki kabaretowe Staszek Młynarski, po czym zapytał: Chcesz być? Oczywiście, chciałem. Obiecałem, że przyjadę, ale po powrocie do domu o wszystkim zapomniałem. Aż tu po kilku dniach zadzwoniła mama Staszka Młynarskiego pytając, czy pamiętam, że za pięć dni u nich występuję. - Jak to występuję? Dyrektor mnie zapraszał, ale „na występ”, a nie „do występu”! - Tego nie wiem. Wiem, że na plakacie są dwa nazwiska: Jakubowski i Młynarski. Dyrektor napisał… - Aha!... Sam napisał, to i sam będzie śpiewał! Pogróżka pogróżką, ale aż taki okrutny nie jestem. W ruch poszły telefony, bo musiałem się przecież jakoś wpisać w scenariusz przygotowany przez Staszka. W ogromnym pośpiechu powstawał nowy scenariusz - daliśmy zresztą temu wyraz podczas występu. O jakichkolwiek próbach mowy nawet nie było i z różnych przyczyn spotkaliśmy się dopiero 2 godziny przed imprezą. Wszystkie moje obawy okazały się jednak niepotrzebne. Publiczność przyjęła nas z dużą sympatią - tak dużą, że przewidziany na 1,5 godziny występ przeciągnął się do trzech godzin. Kilka nagranych podczas występu utworów zachowało całkiem przyzwoity poziom techniczny, tom postanowił udostępnić kilka owych wyczynów, dedykując je przede wszystkim już nieobecnym Ksantypom i przyjaciołom Ksantypy, przede wszystkim Pani Młynarskiej, Piotrkowi Puchalskiemu i Ryśkowi Leginowi, bez których wspomniana impreza pewnie by się nie odbyła. Serdecznymi wspomnieniami otaczam również pozostałych nieobecnych Wenian: Tadzia Szymkowa, Zdzicha Lenckiego, Józka Orlińskiego i Zygmunta Cisickiego. „Żmę” serdecznie prawice Staszka Młynarskiego i Zenka Morawskiego – bo im również zawdzięczam swój nieoczekiwany występ w Wołczynie. Lubię Wołczyn. Mam tam wielu przyjaciół i tam otrzymałem jeden z najsympatyczniejszych prezentów noworocznych. Podczas balu sylwestrowego w wołczyńskim Domu Kultury, poproszono mnie z żoną do pokoiku na piętrze, gdzie wieloosobowa grupa młodych ludzi śpiewała mi prawie godzinę moje utwory. O tym, jak byłem zaskoczony i jakie to było dla mnie miłe nie muszę chyba pisać. Skoro o Wenianach mowa, to pozdrawiam ciepło Halinkę Niciecką (wówczas Jany), Zenka Filarowskiego, Antka Kaszyńskiego, Zenka Żurkiewicza i Romka Piętkę. Wprawdzie Ksantypów było „w porywach” znacznie więcej, ale ponieważ nie mieliśmy aparatów do zdjęć cyfrowych, no to muszę się tymi okazać, jakie widać. MATERIAŁY Z KSANTYNPOWEGO NAJAZDU NA WOŁCZYN ROZMIEŚCIŁEM W TRZECH ZBIORKACH – TEN TRZECI ZAWIERA TEKSTY „OSTRZEJSZE”, NIECO ROZMIJAJĄCE SIĘ Z CENZURĄ. TAKICH TEKSTÓW TAKŻE ŻYCZYLI SOBIE TEGO POPOŁUDNIA NASI WOŁCZYŃSCY WIDZOWIE I SŁUCHACZE. BYŁ POPYT – BYŁA PODAŻ 

12+
11 просмотров
Год назад
14 июля 2024 г.
12+
11 просмотров
Год назад
14 июля 2024 г.

KSANTYPOWE ŚPIEWANIE W WOŁCZYNIE (Opowieści Ksantypa I) Ponad dwadzieścia, a może ponad trzydzieści (?) lat temu byłem bardziej wyrywny ze swojej gawry – częściej odwiedzałem przyjaciół, których losy rozwiały po kraju. Oczywiście, im bliżej Namysłowa mieszkali, tym najazdy czyniłem częstsze. Odwiedziłem kiedyś przyjaciół mieszkających w Wołczynie, a przy okazji zajrzałem do tamtejszego Ośrodka Kultury. Rysiek Legin, ówczesny dyrektor owej placówki wspomniał mimochodem, że wkrótce będzie im śpiewał piosenki kabaretowe Staszek Młynarski, po czym zapytał: Chcesz być? Oczywiście, chciałem. Obiecałem, że przyjadę, ale po powrocie do domu o wszystkim zapomniałem. Aż tu po kilku dniach zadzwoniła mama Staszka Młynarskiego pytając, czy pamiętam, że za pięć dni u nich występuję. - Jak to występuję? Dyrektor mnie zapraszał, ale „na występ”, a nie „do występu”! - Tego nie wiem. Wiem, że na plakacie są dwa nazwiska: Jakubowski i Młynarski. Dyrektor napisał… - Aha!... Sam napisał, to i sam będzie śpiewał! Pogróżka pogróżką, ale aż taki okrutny nie jestem. W ruch poszły telefony, bo musiałem się przecież jakoś wpisać w scenariusz przygotowany przez Staszka. W ogromnym pośpiechu powstawał nowy scenariusz - daliśmy zresztą temu wyraz podczas występu. O jakichkolwiek próbach mowy nawet nie było i z różnych przyczyn spotkaliśmy się dopiero 2 godziny przed imprezą. Wszystkie moje obawy okazały się jednak niepotrzebne. Publiczność przyjęła nas z dużą sympatią - tak dużą, że przewidziany na 1,5 godziny występ przeciągnął się do trzech godzin. Kilka nagranych podczas występu utworów zachowało całkiem przyzwoity poziom techniczny, tom postanowił udostępnić kilka owych wyczynów, dedykując je przede wszystkim już nieobecnym Ksantypom i przyjaciołom Ksantypy, przede wszystkim Pani Młynarskiej, Piotrkowi Puchalskiemu i Ryśkowi Leginowi, bez których wspomniana impreza pewnie by się nie odbyła. Serdecznymi wspomnieniami otaczam również pozostałych nieobecnych Wenian: Tadzia Szymkowa, Zdzicha Lenckiego, Józka Orlińskiego i Zygmunta Cisickiego. „Żmę” serdecznie prawice Staszka Młynarskiego i Zenka Morawskiego – bo im również zawdzięczam swój nieoczekiwany występ w Wołczynie. Lubię Wołczyn. Mam tam wielu przyjaciół i tam otrzymałem jeden z najsympatyczniejszych prezentów noworocznych. Podczas balu sylwestrowego w wołczyńskim Domu Kultury, poproszono mnie z żoną do pokoiku na piętrze, gdzie wieloosobowa grupa młodych ludzi śpiewała mi prawie godzinę moje utwory. O tym, jak byłem zaskoczony i jakie to było dla mnie miłe nie muszę chyba pisać. Skoro o Wenianach mowa, to pozdrawiam ciepło Halinkę Niciecką (wówczas Jany), Zenka Filarowskiego, Antka Kaszyńskiego, Zenka Żurkiewicza i Romka Piętkę. Wprawdzie Ksantypów było „w porywach” znacznie więcej, ale ponieważ nie mieliśmy aparatów do zdjęć cyfrowych, no to muszę się tymi okazać, jakie widać. MATERIAŁY Z KSANTYNPOWEGO NAJAZDU NA WOŁCZYN ROZMIEŚCIŁEM W TRZECH ZBIORKACH – TEN TRZECI ZAWIERA TEKSTY „OSTRZEJSZE”, NIECO ROZMIJAJĄCE SIĘ Z CENZURĄ. TAKICH TEKSTÓW TAKŻE ŻYCZYLI SOBIE TEGO POPOŁUDNIA NASI WOŁCZYŃSCY WIDZOWIE I SŁUCHACZE. BYŁ POPYT – BYŁA PODAŻ 

, чтобы оставлять комментарии